Dostawca gazu
Hej.
Mieszkamy już półtora tygodnia i jest super. No prawie, bo w dalszym ciągu nie mamy gazu. Dżizas, kto wymyśla i komplikuje te wszystkie formalności???
Gaz miał być do końca kwietnia. W połowie miesiąca przyszło pismo, że z powodu niejasności w dokumentacji termin zostaje przesunięty do końca września. Jakich niejasności? Co za bzdury. Na nic było moje tupanie nogami. Termin przesunięty i już. W międzyczasie zrobiłam instalację od przyszłej skrzynki do domu i nękałam firmę, która miała robić przyłącze w ulicy milionem telefonów. Znów na nic. Ciągle zmieniali się kierownicy budowy przyłącza a ja zaczynałam urabiać nowego od początku. W końcu czwarty kierownik doprowadził instalację do końca. W czwartek nastąpiło nagazowanie instalacji. Już zacierałam rączki z radości, że zaraz będzie ciepło w domu i że wezmę sobie gorący prysznic a tu niespodzianka. "Nie tak szybko proszę Pani" usłyszałam. Szybko??? Szybko??? Zapytam nawet drugi raz! Najpierw pomiary, odbiory, przygotowanie dokumentacji, potem dostanie Pani powiadomienie i fakturę do opłacenia i wtedy można poszukać sobie dostawcy gazu. On ustali termin założenia licznika i jak go założy to będzie w domu gaz. O rany, jak szybko. Może zdążę przed Wigilią i wykąpię karpia w ciepłej wodzie 🙄. Od poniedziałku wiszę na telefonie próbując coś ustalić, przyśpieszyć, wybłagać, że dzieci marzną i pies też nie chce spać na swoim posłaniu tylko pcha się na łóżko. Dostałam już telefon do pani Kasi, Moniki, Ewy i pana Piotra a nadal jestem w tym samym miejscu co byłam. Niecierpliwie sprawdzam pocztę, że może już coś przyszło. Nie, nie przyszło. Ale może to jest właśnie po to czas, by na spokojnie wybrać sobie najlepszego i najtańszego dostawcę gazu? Podpowiedzcie mi, od kogo bierzecie gaz? Czy tylko Pgnig się liczy?
Pozdrawiam spod cieplej, zimowej kołdy z zimnym nosem 😊
Marta