Pierwsza nocka
Hej 😊
W sobotę nadeszedł dzień przeprowadzki. Od piątkowego wieczoru pakowanie do walizek, worków, kartonów... W sobotę rano pakowanie wszystkiego do berlingacza. Upchane kolanem pod sufit. Szybkie: "żegnaj matko! Wyprowadzam się!" a po wdechu:"jutro wrócę się wykąpać" 😂😂
Wyruszyłam. Po 4 km zaliczyłam stłuczkę. Facet jadący przede mną zatrzymał się, wrzucił wsteczny i prosto we mnie. Zdąrzyłam jedynie zatrąbić. Ehhhhh, coś nie chciało żebym wyjeżdżała. Ale Berlingacz to twardziel, więc pojechaliśmy dalej. Rozpakowanie samochodu trwało 5 min. Rozpakowanie rzeczy z walizek, toreb itp około 1.5godz. Poszło szybko. Potem jeszcze zakupy spożywcze, bo lodówka pusta. Po południu, zaraz po tym jak cały dom spryskałam muchozolem wpadła sąsiadka z winem i śliwkami. Wieczór bardzo miły. Szczególnie, że bez much. W międzyczasie Iga skręcała swoje biurko z mężem sąsiadki a ja mogłam się relaksować i cieszyć piciem winka u SIEBIE. Tego wieczoru, zaliczyłam też pierwszą kąpiel. 7 czajników gorącej wody, reszta zimna. I stwierdzam, że wanna 160 jest troszkę za krótka. Może jak już będzie gaz i ciepłej wody naleje się dużo, to można będzie się wygodniej rozłożyć. Za to łóżko i materac boskie. Bardzo wygodne. Zanim usnęłam, najpierw sobie z godzinkę popłakałam. Z radości: że się udało, z żalu: że mój mąż tego nie doczekał, z dumy: że dałam radę, z bezsilności: że jeszcze tyle przede mną itd. Potem kolejną godzinę nasłuchiwałam odgłosów domu. Tu coś puknęło, tam coś zachrobotało. Tak, to myszy. Jest ich dużo. Całymi dniami otwarte są drzwi garażowe i pod tymczasowymi wejściowymi jest duża szpara, więc więcej mówić nie trzeba. Zajmę się deratyzacją w przyszłym tygodniu, jak mi wstawią drzwi. Nocka szybko minęła. Śniły mi się jakieś pierdoły, które rano pamiętałam, ale teraz już nie. Dziś trzecia noc. Zaczynam się przyzwyczajać do panujących warunków. Dzieciaki zresztą też. Jest super, bo u SIEBIE 😊
Pozdrawiam Was serdecznie i życzę, abyście jak najszybciej mogli powiedzieć: "u SIEBIE".
Marta